Wodospady w Iguazu (po argentynskiej stronie) badz Iguaçu (po brazylisjkiej) to jeden z cudow natury. Ogladalismy kiedys wodospady w Niagarze (USA) – w porównaniu z tymi sa male.
Wodospady po obu stronach sa czescia parkow narodowych. Trzeba kupic bilety i wolno poruszac sie tylko po wyznaczonych sciezkach. W Argentynie specjalny pociag wiezie turystow w rozne punkty parkow, w Brazylii autobus. Same szlaki sa roznej dlugosci i na rozna kondycje.
Po obu stronach sa ciekawe widoki. Po argentynskiej stronie mozna dosc blisko podejsc do najbardziej spektakularnego z ponad 200 wodospadow, Garganta del Diablo (Gardlo diabla).Widoki sa bardziej z gory. Po brazyliskiej stronie oglada sie je bardziej z dolu.
Poza tym wzielismy udzial w dwugodzinnym safari jeepem. Nie widzielismy wprawdzie zadnych zwierzat, ale ciekawe drzewa i inne rosliny, miedzy innymi palisander (z ktorego jest rózane drewno) i slady pumy i tapira.
Na szlakach widzielismy ptaki, motyle, mrowkojady i inne zwierzeta.
I po argentynskiej, i po brazylijskiej stronie mozna lodzia doplynac do samych wodospadow. Niestety, w Argentynie ta atrakcja dostepna jest od 12 lat. Max byl bardzo rozczarowany, musielismy mu obiecac, ze wrocimy tu po jego dwunastych urodzinach. W Brazylii niespodzianka: nie ma problemu, oczywiscie dzieci tez moga plynac. Sa dwie opcje: na sucho i na mokro. Na mokro najlepiej przebrac sie w kostium kapielowy… Z braku takowych podwinelismy spodnie, buty i skarpetki zostawilismy na przystani, zalozylismy nasze kurtki przeciwdeszczowe – i w droge! Mokro to na prawde mokro! Przeplynelismy pod wodospadami, nic juz nie widzielismy, tylko czulismy spadajace na nas masy wody. Max az piszczal z radosci. Mamy to nagrane, ale troche potrwa, zanim wstawimy filmiki. Bylo fantastycznie!