Poniewaz nie bedzie mnie latem, kiedy zwykle odwiedzam stara ojczyzne, postanowilam objechac rodzine i przyjaciol wczesniej. Pierwsza polowa marca nadaje sie dobrze na podroze samochodem, nie jest juz az tak zimno i zwykle nie ma juz sniegu. Zapakowalam torby, wzielam dziecko i pojechalismy. Plan: w niecale dwa tygodnie (dokladnie 13 nocy) odwiedzic najblizsza rodzine i przyjaciol. Plan zrealizowalismy – ale po powrocie przydalby sie urlop…
Pierwsze dwie noce u cioci i wujka – bardzo milo i przyjemnie. Jeszcze zero zmeczenia. Kolejna u kuzyna i jego rodziny. J. zorganizowal spotkanie z reszta rodziny – ciocia i kuzynka. Zona J. jest genialna jesli chodzi o wystroj wnetrz i jeszcze bardziej genialna w architekturze ogrodow. Do tego swietnie gotuje i jest bardzo atrakcyjna. Moj kuzyn ma niesamowite szczescie 🙂
Kolejna stacja byl dom mojego wuja M. i jego corki E. Spedzilam tam moje dziecinstwo i mlodosc, wiec jedno czy drugie wspomnienie sila rzeczy stanelo przed oczyma. E. chyba pamietala, jak bardzo je lubie, bo zrobila pyszne golabki.
Jedno popoludnie i jedna noc u mojej najblizszej, naukochanszej przyjaciolki A. nie tylko pozwolilo mi cudownie spedzic czas, ale i dolozylo co najmniej kilogram na biodrach: A. fantastycznie gotuje, a na moj przyjazd zawsze robi moje ulubione polskie jedzenie: golabki i pieczone kurczaki. Sa one tak niesamowicie smaczne, ze zjadam zwykle co najmniej ze trzy porcje. Jakby tego bylo malo, A. piecze jeszcze moje ulubione ciasto, czyli sernik. Jasne przeciez, ze nie konczy sie na jednym kawalku. Ani na dwoch. Ani na trzech… Kolejne dwa dni spedzilismy znow u wujka M. i u E. A jeszcze przedtem E. zaprosila mnie na zabieg do fryzjera, chyba z litosci nad moimi cienkimi, zniszczonymi strakami. Rzeczywiscie pomoglo. Potem byl pelen program: Kino („Byl sobie pies”, przepiekny film), basen, obiad z rodzina. Powoli zaczelam byc zmeczona tempem. Kolejne dzien i noc spedzilismy u wujostwa w Plocku. Jezdzimy tam juz po raz kolejny, ale z Plocka znam tylko ulice dojazdowe: jest tam tak milo i tak dobrze nam sie rozmawia, ze nie chce mi sie nigdzie wychodzic. Do tego Wuj jest zapalonym i doskonalym kucharzem, ktory swoje kulinarne cuda okrasza historiami ze swojej pracy jako kapitan marynarki handlowej, kiedy to plywal po calym swiecie i rozne rzeczy przezyl. A Ciocia rownie ciekawie opowiada o tym, jak sobie radzila jako zona marynarza. Moje dzieciecie nareszcie mialo kogos do zabawy, synka mojej kuzynki D. Nastepnego dnia ich ta wlasnie kuzynka D., ktora jest dentystka, przez 4 godziny starala sie zrobic cuda, zeby moje uzebienie bylo piekne i zdrowe. Kobieta ma anielska cierpliwosc 😉
Poniewaz przesunalo nam sie jedno umowienie, spedzilismy jeszcze dwa dni w moim rodzinnym domu. Kolejnym etapem byla Warszawa. Z B., z ktora chodzilysmy razem do liceum, a znamy sie od 1. klasy podstawowki, przegadalysmy pol nocy – po raz pierwszy nie wpominajac caly czas starych, lepszych czy gorszych czasow. Dotarlysmy do terazniejszosci, i az sie przestraszylam: czy my aby nie doroslysmy? To byloby straszne 😉 Po zbyt krotkim spotkaniu z moja przyjaciolka I. dotarlismy do mojego brata R. i jego rodziny, gdzie moj syn znowu – co za szczescie! – mial towarzystwo do zabawy w postaci swojej kuzynki J. Do tego jeszcze zachwycil sie swoim – jedynym – kuzynem F., ktory jednak do zabawy jeszcze niezupelnie sie nadaje, bo ma dopiero 10 miesiecy. No ale jest material na przyszlosc, bo poza tymze kuzynem Max ma 6 (szesc!) kuzynek. Sa wprawdzie kuzyni tzw. drugiego stopnia wzwyz, ale wiekszosc jest dorosla i bardzo, ale to bardzo rzadko widywana.
Mimo przyjemnosci spotkania rodziny i przyjaciol bylam szczesliwa zaczynajac ostatni etap podrozy – do domu. Max i ja stesknilismy sie za Chrisem, poza tym bylismy juz zmeczeni, i do tego gdzies po drodze sie przeziebilismy. U mojego dziecka skonczylo sie lekkim katarem, ja musialam spedzic dwa dni w lozku. Na szczescie juz wlasnym. 8 domow w 13 dni to jednak troche duzo. Rozwiazanie: nastepnym razem pojedziemy na dluzej 🙂
One thought on “Tour de Pologne”