Urugwaj – maly, piekny kraj

Wizyty w Urugwaju wlasciwie nie planowalismy. Kiedy Carla, u ktorej wynajelismy mieszkanie w Buenos Aires, opowiedziala nam, ze warto wybrac sie promem do Colonia de Sacramento po drugiej stronie rzeki, pomyslelismy, ze dlaczego nie, na jeden dzien. Dla pewnosci zerknelismy do przewodnika. I zaplanowalismy ponad tydzien. Po tej wycieczce mamy nadzieje, ze uda nam sie tam jeszcze wrocic – Urugwaj to piekny i ciekawy kraj. W ciagu osmiu dni niestety nie dalo sie zobaczyc wszystkiego.

Z Buenos Aires do Coloni prom plynie troche ponad godzine. Prom jak prom, nic ciekawego. Sama rzeka, Rio de la Plata (Srebrna Rzeka albo Rzeka Srebra) juz bardziej: to najszersza rzeka swiata. Nazwa okresla wspolne ujscie rzek Parana i Uruguay i ma w najszerszym miejscu 220 metrow szerokosci. Kiedy stalismy na brzegu, odnosilismy wrazenie, ze to morze. Jedynie kolor nie pasowal, bo Rio de la Plata jest brazowa.
Na miejscu czekal juz na nas samochod, ktory wynajelismy przez internet. Chociaz byl dosc spory, to nasze bagaze ledwo sie zmiescily. Pierwsze dwie noce spedzilismy w Colonii. To sliczne miasteczko, a wlasciwie jego stare miasto, stoi na liscie swiatowego dziedzictwa UNESCO. Stamtad pojechalismy dalej do Montevideo, stolicy Urugwaju, a potem do Punta del Este, turystycznego miasta na poludniowym wybrzezu, ktore lezy jednoczesnie nad rzeka i nad morzem – tam przebiega granica miedzy Rio de la Plata i Atlantykiem.
Zastanawialismy sie, czy jechac dalej na polnoc, wglab kraju, czy zostac nad morzem. Na poczatek pojechalismy do Minas, niewielkiego miasta na polnoc od Punta del Este. Dzieki temu poznalismy troche regiony poza wybrzezem. Samo Minas w ogole nam sie nie podobalo, za to okolice byly ciekawe.
Dalsza podroz na polnoc i na zachod bylaby za ciezka, spedzalibysmy praktycznie caly czas w samochodzie. Zdecydowalismy, ze pojedziemy z powrotem nad wode, w kierunku Punta del Diablo (Diabelski Cypel). Wedlug przewodnika Lonly Planet mialo to byc interesujace miejsce. Niestety, nie w zimie, jak sie okazalo. Miasteczko, a wlasciwie wioska, bylo jak widmo. Raptem garstka mieszkancow, prawie wszystko pozamykane. Ucieklismy po jednej nocy i wrocilismy do Punta del Este, a nastepnego dnia do Colonii.

W dalszych wpisach napisze dokladniej o kilku miejscach, ktore odwiedzilismy i wstawie pare zdjec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *